Rok 1982. Spokojną, kochającą i zupełnie zwyczajną rodzinę z Pensylwanii dotyka tragedia. W niewyjaśnionych okolicznościach znika ich 8-letnia córka. Rok po tym wydarzeniu rodzice i bliscy nadal leczą rany i mimo starań nie potrafią wieść normalnego życia. Podczas wspólnie spędzonego wieczoru Ray spostrzega na niebie tajemnicze światła i niecodzienny obiekt. W towarzystwie połowy swojej familii – dwóch braci, syna i bratanka wyrusza do lasu, by sprawdzić, co się stało. Na miejscu na mężczyzn czekają tajemnicze światła, porywające promienie oraz inne niepokojące zjawiska. Cała rodzina – a przynajmniej ci, którzy nie zostali jeszcze uprowadzeni – skrywa się w domu, który zamienia się w pułapkę. Otoczeni przez nienaturalne barwy, dziwne hałasy oraz wariujące sprzęty elektroniczne szykują się do pierwszego kontaktu, walka o przetrwanie nie wchodzi nawet w grę. Tylko czy razem za światłami na pewno kryje się zagrożenie? A może próba kontaktu niesie ze sobą coś zupełnie innego?

Carl Strathie w swoim drugim pełnometrażowym filmie ponownie sięga gwiazd oraz klasycznego kinowego motywu. Tym razem bliskie spotkanie z obcą cywilizacją nie kończy się w hollywoodzkim stylu. W „Mrocznym spotkaniu ” nie ma laserów, śluzu i wylatującego w powietrze Białego Domu. Reżyser opowiada historię subtelną, zaskakującą i pięknie zrealizowaną. Przeplata ona bliskie kosmiczne spotkania z rodzinnym dramatem, myli tropy, a opowieść snuje w przewrotny sposób. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu – od aktorstwa, przez efekty specjalne, po budowanie napięcia i dramaturgię. Natomiast końcówka uderza w czułe punkty tak mocno, że żadne kosmiczne sondowanie nie może się z nią równać.