Polska w PRL – kraj absurdu – otwarcie wystawy Tomka Sikory
Polska w PRL – kraj absurdu – otwarcie wystawy Tomka Sikory
Jak ogólnie wiadomo reklama ma sens tylko w krajach w których podaż (produkcja) jest wyższa niż popyt. W krajach demokracji ludowej do których należała PRL do 1989 roku sytuacja była zgoła odwrotna. Ludzie tworzyli gigantyczne kolejki, aby zakupić towar rzucony od czasu do czasu na rynek. Pamiętny widok uradowanego mężczyzny który idzie ulicą w geście triumfalnym z wieńcem laurowym. Tyle, że liście zastąpione były rolkami papieru toaletowego. A jednak zalążki reklamy powstały w tamtym czasie, a to za sprawą artykułów eksportowanych, które należało w jakiś sposób promować za granicą ulotkami, broszurami, plakatami czy kalendarzami. W 1982 roku odebrałem telefon od szefa komórki reklamowej (bodajże jedno, lub dwuosobowej) w zakładach FSO w Warszawie z prośbą o wykonanie 12 zdjęć do kalendarza tychże zakładów. Na pytanie czy mam swobodę w opracowaniu koncepcji usłyszałem „Tak, oczywiście. Jest tylko jeden jedyny warunek. Nie pokazuj karoserii Poloneza, ponieważ nie uległa prawie żadnym zmianom od 6 lat”. Nie trudno się domyślić z jaką euforią przyjąłem zlecenie. Od dawna bowiem chodziły mi po głowie surrealistyczne obrazki kraju, w którym człowiek wydawał dwa razy więcej pieniędzy niż zarabiał, kraju, w którym nie istniał żaden butik mody poza Hofflandem w Juniorze w Warszawie, a dziewczyny były świetnie poubierane przerabiając zagraniczne ciuchy kupione na bazarze lub szyjąc je same, i wreszcie kraju, w którym sklepy mięsne z gołymi hakami bardziej przypominały szatnie, a stoły na ucztach urodzinowych czy imieninowych uginały się pod ciężarem wspaniałych potraw mięsnych. A tu nagle okazuje się, że jest realna szansa na zrealizowanie tych wizji.
Kupiłem gdzieś, od kogoś aparat rosyjski marki Horizont, aby dzięki nadzwyczaj szerokiemu kątowi (140 stopni – tyle, ile widzimy naszymi oczami) fotografować bardziej lub mniej zaaranżowane sytuacje przez przednią szybę Poloneza z pozycji pasażera. Miałem na to dwie rolki filmu barwnego Kodaka. Musiałem więc przetestować wielokrotnie ten często wadliwy typ aparatu (obiektyw przesuwał się z lewa na prawo za pomocą bardzo hałaśliwej sprężyny, która od czasu do czasu potrafiła lekko przyhamować zostawiając jasne paski pionowe na filmie) zanim wsadziłem tak drogi i trudno dostępny film Kodaka. Zdjęcia miałem w głowie. Szkicowałem je niejednokrotnie patrząc na próby z tego niezwykłego aparatu. Po paru tygodniach zaakceptowane zdjęcia poszły do druku i kalendarz ukazał się tuż przed stanem wojennym, dzięki czemu otrzymałem honorarium, egzemplarze autorskie, a świat zobaczył moją wizję PRL-owskiej Ojczyzny, która właśnie została pogrążona przez wojsko. W październiku 1982 roku dotarłem do Melbourne, gdzie postanowiłem założyć ze swoim przyjacielem studio fotografii reklamowej. Wyrwany z komunistycznej rzeczywistości, bez języka, bez kontaktów i jakiejkolwiek wiedzy na temat rynku reklamy zacząłem chodzić do agencji reklamowych. Miałem w swojej teczce trzy projekty: makietę albumu „Lalka”, ilustracje fotograficzne do Alicji w krainie czarów oraz jedyną pracę reklamową: kalendarz FSO. Te dwie ostatnie pozycje otworzyły mi drzwi do wydawało się niedostępnego raju reklamy. Oglądający kalendarz art dyrektorzy wychwalali pod niebiosa wyższość kultury reklamowej Europy nad rynkiem australijskim, którego klienci nigdy nie zaakceptowaliby koncepcji promocji produktu bez jego pokazania. Nieznajomość języka (na szczęście) nie pozwoliła mi na sprostowanie i ujawnienie prawdy.
Tomek Sikora urodzony w 1948 w Warszawie. Fotograf, syn malarki Ireny i rzeźbiarza Stanisława, ojciec rzeźbiarza Mateusza. W latach 70 tych pracował jako fotoreporter dla tygodnika Perspektywy oraz współpracował z czołowymi polskim grafikami tworząc plakaty filmowe i teatralne. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych na świecie oraz 86 wydawnictw autorskich. W 1979 zrealizował dwa duże projekty fotograficzne: „Album“ i „Alicja w Krainie Czarów“, które zostały wystawione w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu na Biennale Młodych. W 1982 roku założył studio fotografii reklamowej w Melbourne. Dwukrotnie uznany fotografem roku w Australii. Od 1999 roku pracuje nad projektem „Przejrzystość Rzeczy”. Pierwsza z jedenastu wystaw miała miejsce w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. W 2001 roku powołał do życia, wraz z Andrzejem Świetlikiem, Galerię Bezdomną promującą w wielu krajach fotografię niezależną. Jesienią 2008 roku wydawnictwo Znak wydało album „Tomek Sikora – Światłoczuły“ zawierający kilkaset fotografii oraz kilkadziesiąt anegdot Tomka Sikory. Lata 2009 – 2010 to praca nad albumem „Chopin. Nastroje kompozytora w fotograficznych obrazach Tomka Sikory“. W roku 2011 wydaje albumy: „Męskie granie“, „Album“, „Genius Loci“ oraz 365 stronicowy kalendarz na zawsze „Twarzowa kolekcja“. 2012 rok to uwieńczenie 7 lat pracy nad 390 stronicowym albumem o metrze paryskim, „213 km. pod Paryskim brukiem”. W 2014 roku wydany album „Cztery po roku”, w którym pokazuje Polskę swoich marzeń. Następne cykle to „Minął wiek“, “Flow”, „Fotografia uliczna”, „Tribute to Colours”, „Dysharmonia”, „Jesteśmy”, „Aix-en-Provence street photography”, „Harmonia”, „Obrazy odkryte na nowo”, realizacje filmów o życiu ulicy oraz książka „Kapitalnie” – Tomek Sikora w rozmowach z Dorotą Wodecką. Ostatnie wydawnictwa to „Minął Rok”, „Cztery pory roku 2” oraz „Obraz i Słowo”. Ma się świetnie i wciąż bawi się fotografią.
Ceny biletów
Kasa Centrum Kultury
Aktualne godziny pracy kasy znajdują się w zakładce Kontakt.
tel: 81 466 61 40
oraz: 728 474 209
Kontakt mailowy:
kasa@ck.lublin.pl
Bilety dostępne także online
Miejsce
Kontakt
e-mail: jerzy.luzynski@ck.lublin.pl
tel: 601 077 954